Saturday, July 10, 2010

farmer

Ponownie powrociwszy do Libii, mam przyjemnosc przebywac w Al-Azizija, miescie uznawanym za najbardziej gorace na swiecie (kurva strasznie goraco, naprawde). Niewiele tu sie dzieje a jeszcze mniej jest okazji do robienia zdjec, ostatnio jednak mialem mozliwosc zrobic portret wlasciciela farmy oraz jego wnuczki. Na tyle mnie polubil, ze gdy tylko bede mial ochote przebywac w jego domu, jesc u niego obiad (przygotowany specjalnie dla mnie bezmiesny) jestem mile widziany. hehe mile widziany - ja ;)




ps.zaczalem robic zdjecia za obiady ;)
ps 2. z nudow znalazlem cos starego sprzed roku, tuarega spotkanego na drodze na pustynie