Saturday, May 15, 2010

Manali


Manali. Himalaje. Dawna osada Hipisow. Wszystko nadal sie zgadza, tyle ze hipisow jakby mniej co i mnie cieszy ;) Zostala po nich marihuana, ktora rosnie tutaj na kazdym kroku, w sadach, gorach, przy ulicach...
Ja zaczne nazywac Manali drugim Tel Awiwem, spotykam tutaj duzo spolecznosci zydowskiej, wiekszosc przyjezdza do Manali jak i do calych Indii po ukonczeniu obowiazkowej dla mezczyzn 3 letniej, kobiet 2 letniej sluzby wojskowej. Ja wracam do Polski z cennym bagazem nowych przyjazni zydowskich. W Manali zreszta jak i w Mc Leod Ganj zostajemy na na kilka dni, w koncu to Himalaje i czas dlugiego relaxu po wszystkich meczacych przygodach w Indiach. Widok z okna o poranku na - gory, widok z okna toalety - gory ;), widok z tarasu restauracji - gory. Jeszcze tylko widok na Himalaje z lotu ptaka i wypozyczenie paralotni..

Przed nami juz tylko powrot do smietniska zwanego New Dhali i wylot do Londynu.

(w celu powiekszenia zdjecia kliknij w nie)





















McLeod Ganj

W koncu tak dlugo oczekiwane Himalaje, w dodatku miejsce tak specyficzne, do ktorego docieramy dzieki sfinansowaniu drogi przez Richarda Gere, ktory wspolfinansuje tybetanczykow w ich dordze do wolnosci. Mc Leod Ganj jest siedziba rzadu Tybetanskiego na uchodzctwie oraz tutaj znajduje sie oficjalna rezydencja Dalaj Lamy. Tysiace uchodzcow wybralo to miejsce w Himalajach na swoj tymczasowy dom porzucajac wszystko, dla setek dzieci stworzono Tybetanska wioske dziecieca z systemem szkol od przedszkola do gimnazjum. Widzac to wszystko, poznajac tybetanczykow, wysluchujac historii nalezy uczynic wszystko by zaprzestano okupacji chinskiej na terytorium Tybetu.


Wykonujac portret usmiechnietego dziadka, podchodze do niego pokazujac mu swoje prace z oczywistym stwierdzeniem, ze jest z Tybetu, dostaje odpowiedz, ze "Tybetu nie ma sa Chiny". przez usta zdolalo mi sie przecisnac "Kiedys beda." tak trwalismy chwile nie wykonujac zadnych mimicznych ruchow.
Stop Zabijaniu W Tybecie!..

  (w celu powiekszenia zdjecia kliknij w nie)





















Saturday, May 8, 2010

Amritsar - miliony Lwow przybywaja do Zlotej Swiatyni

To miejsce szczegolne dla Sikhow. Miliony pielgrzymow wedruje tutaj niczym muzulmanie do Mekki. Sami Sikhowie i ich religia jest interesujaca. powstala w XV wieku, oparta jest na uczciwosci,pomocy blizniemu i ... abstynencji od wszelkich uzywek, wegetarianizmie (w koncu cos co jest mi bliskie).
Nadal wygladaja jakby ktos przeniosl XV wiecznych wojownikow w "nasze" czasy. Cechami charakterystycznymi jest piec rzeczy: dlugie wlosy zwiazane w kok z przodu i zakryte chusta, grzebien, branzoleta na nadgarstku sluzaca kiedys jako kastet, krotkie "spodnie" oraz sztylet te dwie ostatnie rzeczywyrozniaja tylko straznikow wiary (Swieci Wojownicy), ktorzy dodatkowo nosza niebieski turban i poswiecaja zycie zglebianiu religii. Kiedys ta religia miala podobno charakter obronny stad atrybuty miecza, sztyletu oraz branzolety. Nie zgadzaja sie z systemem kastowym w spoleczenstwie. Sama ludnosc wydaje sie byc spokojniejsza, mniej roztargniona i nie namolna. Swiatynia ogarnia swoim majestatem, przeogromna iloscia zlota uzytego do jej wykonania, polozona jest posrodku jeziora w ktorym Sikhowie dokonuja obmycia. Wzdluz brzegu maszeruja starznicy z wloczniami nie pozwalajacy zblizyc mi sie do jeziora. Tlum podaza wzdluz brzegu do bramy wykonanej ze zlota z wielkimi srebnymi drzwiami. Dajemy poniesc sie fali, mimo iz nie mielismy takiego zamiaru. Chwile odstajemy na pomoscie pomiedzy brama a Swiatynia, ogrom pielgrzymow chcacych dostac sie do srodka, sprawia ze kielkuja w glowie mysli o zawroceniu, na nasze szczescie nie odwazylismy sie na odwrot. Zloto przeplata sie z bialym marmurem. Glownym motywem sa zwierzeta, w srodku nadal czuc przepych bogactwa, posrodku grupa Sikhow spiewa piesni przy akompaniamencie instromentow. Pod wrazeniem zatrzymujemy sie na chwile, dluzsza chwile z ktorej wyrywa nas szturchniecie straznika, ktory uswiadamia nam ze zbyt dlugo tarasujemy droge...
Znecony widokiem Swiatyni po zachodzie slonca, powracam tam poraz kolejny w nocy...

"Byt jest jeden. Prawda - oto jego imie.
On jest stworca wszystkiego.
Nie ma w nim obawy.
Nie podlega narodzinom i smierci.
Samoistny.
Poznany dzieki lasce Prawdziwego Guru"
"Mantra" Guru Nanak














Thursday, May 6, 2010

Varanasi - Wielka Umieralnia

Varanasi jest podobno obowiazkowym przystankiem na conajmniej kilka dni. Najswietsze miejsce Indii, najbardziej uduchowione, najbardziej...
W naszej podrozy wystarczyly 2 noce, wedlug mojej opinii to wystarczajacy czas na poznanie w stopniu podstawowym  i skutecznie odpychajacym to miejsce. Poznajemy stare miasto z waskimi, chaotycznymi uliczkami, w ktorych troche sie gubimy. Sercem miasta, ktore zaczyna coraz wolniej bic jest Swieta Rzeka Ghanges. Mozna wiele o niej napisac, niestety chyba nic dobrego. Miejsce, do ktorego pod koniec swojego zywota chce sie udac wiekszosc Hindusow. Rzeka do ktorej jest wrzucanych kazdego dnia conajmniej 200 spalonych cial, tych ktorych nie stac na spalenie (kobiety w ciazy, dzieci) wrzucane sa z kamieniami, czasami zdarza sie ze wyplywaja na wierzch. Miejsce w ktorym sa szkolki plywackie, splywaja scieki z miasta, rytualne oblucje o wschodzie i zachodzie slonca, wdowy wspominaja swoich zmarlych mezow...
Moj brak wiary sprawia, ze jestem otwarty na wszystko ale widzac to jako jednosc, ciezko mi uwierzyc, ze to nadal Swieta Rzeka Ghanges...